Rośliny tropikalne już nie są nowością. Wiele osób wie, o jakich roślinach mowa. Są tacy, którzy z zaciekawieniem oglądają je u Ciebie, ale sami raczej wolą zostać przy tych tradycyjnych. Bywa i tak, że ktoś nie rozumie, jak Ci się chce w uprawę tej egzotyki bawić, ale wyrazi podziw. Gorzej, jeśli trafisz na kogoś, kto da Ci do zrozumienia, że Twoja roślinna pasja to jakaś fanaberia.
Z lasów, łąk i tropików do domu
Dawno, dawno temu, gdy człowiek stał tak blisko natury, że czuł się jej częścią, nie potrzebował wprowadzać roślin do pomieszczeń. One i tak towarzyszyły mu na każdym kroku – jako niezbędne źródło pokarmu, schronienia, leczenia. Oczywiście tylko te, które rosły w pobliżu, więc o egzotyce nie było mowy.
Potem człowiek się zamknął w czterech ścianach, ale nie chciał tak bardzo się oderwać od natury, więc wziął jej trochę ze sobą. Na początku chodziło o pożyteczność – tu zioła wiodły prym. Jednak te zioła zwisające z belek całkiem ładnie wyglądały. Ach, ci ludzie – wzrokowcy od zawsze!
Na parapetach rozgościły się więc ceramiczne, a potem plastikowe doniczki z fiołkami i storczykami, ze ścian spływały bluszczowe kaskady, a po kątach panoszyły się paprocie na zmianę z monsterami. Moda na rośliny doniczkowe zmieniała się nie gorzej niż ta związana z ubraniami czy fryzurami. Tak jak inne towary – więc również rośliny tropikalne – przybywały z różnych zakątków świata.
Doszło do tego, że jak tylko masz jakieś wnętrze, trochę złotówek na koncie i ochotę na zajęcie się żywą zielenią, to wybierasz, co tylko chcesz i w jakim stylu chcesz. Ale… po co?
Potrzeba? Rozpoznaj swoją
– Jesteśmy dokładnie tacy sami – powiedział.
– Ja i Ty?
– Nie. Rośliny i ludzie. Rośliny potrzebują miłości, żeby przetrwać. Ludzie też.
Colleen Hoover, It Ends with Us
Skoro te rośliny z człowiekiem mieszkają, mimo że wymagają nakładów czasowych i finansowych, to znaczy, że zaspokajają jakieś potrzeby. Niezależnie od tego, jakie to są rośliny, człowiek czegoś od nich chce. Czego Ty chcesz od swoich roślin? Sprawdź, w którym miejscu tabeli znajduje się najwięcej Twoich potrzeb – może odkryjesz coś nowego na swój temat.
Dlaczego mam rośliny w domu (niezależnie od rodzaju)? |
|
|
|
Dlaczego mam rośliny „swojskie” w domu? |
Dlaczego mam rośliny tropikalne w domu? |
|
|
- Potrzeby z pierwszej części są powszechnie aprobowane. Raczej nikogo nie dziwi, że chcesz mieć przynajmniej minimalny kontakt z przyrodą i że „żywe zielone” jest ładne, a kwestia utrzymania czegoś przy życiu daje świadectwo Twojej odpowiedzialności, więc jak nie „ususzysz kaktusa”, to dobrze się jest tym pochwalić.
- Druga część tabeli to usprawiedliwienie samo w sobie – z dziada pradziada tak się dzieje, więc Ty tak robisz, bo tradycja świętą jest. Bierzesz sadzonkę od znajomych, od sąsiada pożyczasz płyn na przędziorki – jest swojsko. Super, masz do tego prawo i raczej nikt się nie czepia.
- Jeśli Twoje potrzeby znajdują się przede wszystkim w trzeciej tabeli, dopadło Cię już pewnie kilka komentarzy, trochę sceptycznych uśmieszków i niejednokrotne pokiwanie z politowaniem głową. No bo jak to?
„Tyle mamy roślin takich normalnych, a Ty jakieś egzotyki wymyślasz”
„I co, to będzie rosło w ogóle? Nie zdechnie?”
„To ile wydajesz na te zachcianki, pewnie kosmiczne ceny, co?”
Niech Ci nie przyjdzie do głowy spuścić oczy w pokorze i przepraszać za swoje „fanaberie”.
Co możesz odpowiedzieć na powyższe zaczepki?
– Owszem, jest wiele „normalnych” roślin, ale ja mam POTRZEBĘ uprawiania roślin tropikalnych, bo… (wstaw dowolne pasujące do Ciebie – skorzystaj z podpowiedzi w tabeli).
– To miłe, że martwisz się o moje rośliny, ale zapewniam, że biorąc je pod opiekę, zapoznałem się z warunkami pielęgnacji i robię, co w mojej mocy, żeby zapewnić im dobrą kondycję.
– Rzeczywiście, czasem wydam dużo na moje rośliny, ale przynajmniej wiesz już, jakim prezentem na urodziny możesz mnie zadowolić.
Kiedy rośliny tropikalne w domu to fanaberia?
Tak, zdarza się, że uprawa roślin tropikalnych zakrawa na fanaberię, a nie wynika z prawdziwej pasji. Według Wielkiego słownika języka polskiego słowo „fanaberia” oznacza „nietypowe działanie, które ktoś podejmuje pod wpływem zmiany nastroju lub bez odpowiedniego przemyślenia”. Fanaberia grozi Ci zwykle wtedy, gdy:
- Odwiedzasz znajomych i zachwycisz się u nich barwną neoregelią i natychmiast po powrocie do domu zamawiasz 10 okazów.
- Przechodzisz obok wystawy sklepowej, a tam wisi okazała oplątwa brodaczkowa i od razu ją kupujesz, bo MUSISZ ją mieć.
- Usłyszysz ciekawie brzmiącą nazwę, np. Tillandsia ‘Caput Medusae’ i w tym momencie klikasz „Kup teraz” w pierwszym lepszym sklepie.
STOP
Brawo dla Twojej wrażliwości na piękno i ciekawości świata, ale to „natychmiast”, „od razu” i „w tym momencie” trochę niepokoi. Dlaczego, nie można sobie ot tak spełniać zachcianek, jeśli fundusze pozwalają? No cóż – nie polecam.
Pamiętasz cytat sprzed kilkudziesięciu zdań? Właśnie – rośliny to organizmy żywe: potrzebują opieki i miłości, troski, a nawet czułych słówek. Najpierw sprawdź, czy możesz im to dać. Upewnij się, że w Twoim pokoju panują dobre dla nich warunki: temperatura, nasłonecznienie, wilgotność. Zastanów się, czy zapewnisz im tyle czasu, ile potrzebują. Poczytaj najpierw na temat danego gatunku. Pamiętaj, że rośliny tropikalne mają inne potrzeby niż te z rejonu środkowej Europy.
I wtedy – jeśli Twój zapał nie zgaśnie – fanaberia ma szansę przejść w potrzebę i stać się piękną roślinną przygodą w Twoim życiu. A może nawet prawdziwą, wieloletnią pasją.